Używamy Cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Dalesze korzystanie z tego serwisu oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Dowiedz się więcej o naszej polityce prywatności

Zamknij

16 - 25/06/2017

Galeria

W dzisiejszym „Głosie Wielkopolskim” ukazał się wywiad z dyrektorem Festiwalu „Malta” – Michałem Merczyńskim. W rozmowie z Cyprianem Łakomym opowiada m.in. o dawnym i nowym sposobie prezentowania sztuki na „Malcie”, o kontrowersjach wokół „Golgoty Picnic” Rodrigo Garcii oraz tegorocznych protestach związanych z jednym z kuratorów idiomu – Oliverem Frljiciem, a także o samym idiomie i programie festiwalu.

Nigdy nie zdradzę ideału, który przyświecał mi w momencie, gdy 27 lat temu szykowałem jego pierwszą edycję: że „Malta” ma być festiwalem powszechnym, do którego każdy ma dostęp. Oczywiście trudno oczekiwać, by przez dziesięć dni każdy brał udział w 290 wydarzeniach, bo to niemożliwe. Wierzę jednak, że skoro tych wydarzeń jest tak wiele, to spokojnie można pomiędzy nimi wytyczyć własną ścieżkę. Jednych zainteresuje idiom, czyli pewnego rodzaju zadanie, które stawiamy uczestnikom. Zawsze dotyczy problemu, czegoś co dzieje się w Polsce czy na świecie. Wydajemy na jego temat różne teksty, dyskutujemy o nim. Warto się wczytać, wsłuchać i przez moment zastanowić. Ktoś inny może wybrać plac Wolności i zanurzyć się w działania, ogólnie mówiąc, przyjemnościowe Generatora Malta. – opowiada dyrektor.

W tym trudnym dla naszego festiwalu momencie nie traci spokoju. Powtarza ważne słowa Andrzeja Wajdy: «Musimy szukać porozumienia z rzeczywistością, która jest tu i teraz.» I ja się tego dialogu nie boję.

Zachęcamy wszystkich do przeczytania całej rozmowy na stronie Głosu Wielkopolskiego