Używamy Cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Dalesze korzystanie z tego serwisu oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Dowiedz się więcej o naszej polityce prywatności

Zamknij

16 - 25/06/2017

Galeria

Wczoraj odszedł Janusz Głowacki. Wydawało się, że będzie zawsze – dla kultury, czytelników, życia publicznego, jako ten, który swoim talentem, przenikliwością i ironią potrafi rozbroić świat. Był prozaikiem, dramatopisarzem, scenarzystą, felietonistą, a przede wszystkim kluczową postacią polskiej literatury współczesnej.

Urodził się w 1938 r. w Poznaniu. Studiował aktorstwo w PWST w Warszawie, historię i polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 1964-1982 współpracował z „Kulturą”. W tym samym czasie rozpoczął współpracę jako scenarzysta, pracował w tym charakterze m.in. z Andrzejem Wajdą („Polowanie na muchy”, „Wałęsa. Człowiek z nadziei”), Markiem Piwowskim („Rejs”), Januszem Morgensternem („Trzeba zabić tę miłość”). W 1981 roku wyjechał z Polski. Przez wiele lat mieszał w Nowym Jorku, gdzie wykładał na Columbia University. Wiele jego artykułów ukazało się w New York Timesie. Do jego najgłośniejszych sztuk należą: „Kopciuch”, „Fortynbras się upił”, „Czwarta siostra” i „Antygona w Nowym Jorku”, została wystawiona na wielu scenach całego świata. W ostatnich latach wydał „Z głowy” (2004), „Good night, Dżerzi” (2010), „Sonia, która za dużo chciała” (2011) i eseistyczne wspomnienia z pracy nad filmem o Lechu Wałęsie „Przyszedłem, czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy” (2013).

Janusz Głowacki w maju tego roku jako jeden z pierwszych odpowiedział na apel Mariusza „Wilka” Wilczyńskiego i przekazał swoje dramaty na poczet Aukcji na rzecz „Malty”, która odbyła się podczas festiwalu na poznańskim Placu Wolności.

Wspominając nieodżałowanego mistrza przypominamy tekst, który znalazł się w jego książce

… nie wziąłem pod uwagę, że chociaż świat się przekształca w naszych rękach i zmienia to formy współżycia zostają w tyle. Myślałem, że ludziom potrzebne są przykłady, tak jak marynarzom heroizm morza. Starałem się być w przodzie, rodzić zapał i energię, emfazę, ale zabrakło mi wyczucia czasu.

Michał Merczyński i zespół Malta Festival Poznań
20 sierpnia 2017r.